środa, 11 maja 2016

white stripes

 Ostatnio wracałam z pracy i przytrafiło mi się coś zadziwiającego jak na dzisiejsze czasy (przynajmniej według mnie). Nic takiego nie miałoby miejsca gdyby nie to, że tuż przed nosem uciekł mi z przystanku mój autobus. Zawsze powtarzam: nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Do następnego autobusu miałam jakieś 20 minut, więc niewiele myśląc postanowiłam przejść się na wcześniejszy przystanek. Pomimo późnej godziny nadal było bardzo ciepło i przyjemnie, a ja spacerowałam po ulicach Śródmieścia ze słuchawkami na uszach, zabijając czas, który pozostał do odjazdu autobusu. Nagle, kątem oka zauważyłam idącego w moją stronę chłopaka, który momentalnie przyspieszył i podbiegł do mnie. Odruchowo zacisnęłam mocniej dłoń na telefonie i uchwycie torby. Stanęłam jak wryta kiedy nieznajomy wręczył mi bukiet kwiatów bzu i popędził dalej przebiegając przez ulicę na drugą stronę. Zdębiałam, to wszystko działo się tak szybko, że nie wiedziałam jak mam zareagować. Tak bardzo mnie zaskoczył, że jedyne co mogłam z siebie wydusić, to jakiś bliżej nieokreślony przestraszony okrzyk. Dopiero kiedy znalazł się w połowie pasów uświadomiłam sobie co właśnie się stało i podziękowałam mu za ten bardzo miły gest. Do tej pory uśmiech nie schodzi mi z ust ilekroć to sobie przypomnę. Dobrze wiedzieć, że są na tym świecie mili ludzie, którzy potrafią jeszcze pozytywnie zaskakiwać!
Dziękuję! :)





























koszula, buty zara
spodnie mango
naszyjnik yes

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz