The Leather Jacket: majowy misz-masz

Maj zleciał jak z bicza strzelił! Jeszcze przed chwilą planowałam majówkę, a tu proszę, mamy już czerwiec. Uważam, że najbardziej przełomową chwilą w tym miesiącu było zdanie sobie sprawy z tego, że mam już dość jeżdżenia komunikacją miejską. Jak na mnie przyznanie się do tego przed samą sobą było bardzo odważnym posunięciem. Stało się, od tamtej pory jakoś przychylniej zaczęłam patrzeć na mój samochód. Nie jeździłam samochodem jakieś 3 lata, przestałam praktycznie zaraz po tym jak zrobiłam prawo jazdy. Powód? Nie miałam czym jeździć i właściwie nie miałam nic przeciwko temu, nie czułam wtedy potrzeby poruszania się samochodem. Komunikacja miejska mi nie przeszkadzała, a i czasami można było sobie przysnąć. :D A im dłużej zwlekałam z jazdą samochodem, tym było mi trudniej, aż w końcu zaczęłam się bać, że zapomniałam jak to się robi, co gdzie jest i właściwie do czego to wszystko służy. W końcu pod koniec marca moja rodzina powiększyła się o małego Golfika! Muszę przyznać, że bardzo się cieszę, że wreszcie się przełamałam (na początku opornie mi to szło) i na nowo zaczęłam jeździć, a ile było przy tym zgrzytów i namawiania ze strony moich rodziców. Obecnie zaczynam się zastanawiać, czy nie mijam się z powołaniem studiując finanse i rachunkowość, może powinnam zostać rajdowcem?! Tak powinno być, czuję to w kościach! Żarty żartami, mamo i tato, jeżeli to czytacie to chciałam was przeprosić za to, że tyle czasu musieliście mnie przekonywać do jazdy samochodem. To był najlepszy prezent, kocham Was! Uwaga, uwaga od teraz uważajcie na siebie kiedy wyjdziecie z domu wozić się po mieście, żeby później nie było na mnie, że nie ostrzegałam! Zielona strzała nadciąga! :)

Dziś 1 czerwca, czas świętować dzień dziecka, a co! Wszystkiego najlepszego moi drodzy :)